poniedziałek, 2 grudnia 2013

Outlety - markowe ciuchy za grosze.

Od jakiegoś czasu w naszych miastach możemy znaleźć outlety, czyli sklepy, gdzie trafiają końcówki serii znanych marek, czasem także to, czego nie uda się sprzedać w galeriach i renomowanych punktach. Dla wszystkich zwolenników marek jest to niesamowita okazja, by kupić te ubrania taniej...


W poprzedniej edycji tego bloga (co jakiś czas sukcesywnie odtwarzam zawartość) czytelniczki rozmawiały o outletach, głównie we Wrocławiu. Dziś te fragmenty dyskusji i komentarze, które udało się odzyskać z archiwum, a w przyszłości.... kto wie, może znacznie obszerniejszy wpis o outletach, tym razem w roku 2014 ;-)

Koza25 września 2012 05:12
Bardzo żałuję ale niestety w moich okolicach, nawet dalszych nie ma takich sklepów.
River Island za "piątka" to dopiero jest fart :)

Autorka25 września 2012 08:22
Wszystko pięknie, nie rozumiem tylko przekonania ludzi znana marka=jakość. Może kiedyś, obecnie niestety w każdej znanej sieci zdarzają się tekstylne koszmary ;)

Baba ze wsi26 września 2012 22:41
Autorko - dziś słowo "marka" jest naduzywane, może dlatego.

Polskie marki np. są produkowane w Chinach - te różne reservedy i inne twory lpp, to niby dlaczego mają być lepsze od bazarowych?

Choć może być chińskie, a mimo to dobre.

Takie buty adidasa i innych reeboków - choć sama nie kupowałam - uznawałam za warte swej ceny, gdy wytrzymywały w rodzinie - noszone cały okrągły rok do grania w piłkę, biegania po lesie, prania i znów biegania do szkoły... A wyprać z normalnego sklepu? :D

Z drugiego obiegu mam różne tam vero mody, zary, george i inne (u nas też nie ma wspomnianych w poście sklepów) i nic ale to nic się z nimi nie dzieje, mimo wielokrotnego prania, wieloletniego noszenia... To budzi zaufania i zmniejsza ból na widok ceny :D

Kontrolerka26 września 2012 04:35
Nareszcie temat z mojego ogródka ;-)))
90% zawartości mojej szafy pochodzi z ciuchlandów i outletów, znam nawet miejsca łączące jedno z drugim, ponadto na tzw."ciuchach" kupuję genialne materiałowe torby na zakupy, szale, apaszki, a Swój zasmakował w firmowych krawatach za 2.99.
Ze nie wspomnę o metrach płótna kupowanych dla mojej Mamy, która przerabia to następnie na cud-obrusiki i saszetki na lawendę(bo u mnie talentu rękodzielniczego niestety niet !).
Pozdrawiam ;-)

Piratka26 września 2012 14:08
kojarzę lumpeksy działające na takiej zasadzie postępującej obniżki - chyba wszystkie we wro tak już działają, ale żadnego takiego outletu. factory na początku swej działalności było naprawdę korzystne, teraz rzadko trafiają się tam perełki, reszta w normalnych sklepowych cenach.
te na świdnickiej to naprzeciw not-u?
lumpeksy się już dawno ucywilizowały (mam kilka ulubionych adresów, mogę się podzielić) a teraz widać ich dziwną ekspansję na centrum miasta - z biedronkami się chyba w temacie skumali :P

ZłotyKot8 października 2012 13:31
Na Ładnej lumpeks jest genialny, drugi niezły na Podwalu vis a vis Renomy. Za to w Jeleniej poszaleli z cenami,swetry używany wyswiechtane po 30-40 zł, kurtki ponad 100. To w factory widziałam nowe taniej. I to w każdym lumpeksie. Masakra jakas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz