Pewnego pięknego dnia dzwoni do mnie pani konsultantka z Orange i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć już wylatuje mi z tekstem, że z uwagi na mój rekordowy staż w firmie Orange zostałem specjalnie wyróżniony. Potem następują podziękowania, gadka szmatka i wreszcie informacja o nagrodzie.
Pani mówi szybko, entuzjastycznie, jak na jakiś środkach... momentalnie zaczynam myśleć, że może rzeczywiście, po latach słabej obsługi, drobnych irytujących błędów sieci i nieciekawych ofert oraz wkurzania mnie przez telekonsultantów nastąpił przełom.
Może... może...?
Wyjątkową nagrodą okazuje się całkiem przecięty telefon który dostanę za darmo.... zaraz zaraz nie za darmo, PRAWIE za darmo! Prawie jak wiemy sprawia wielką różnicę, bo okazuje się, że muszę zapłacić około 30 zł i podpisać umowę na 3 lata.
Wyjątkowości mojej nagrodzie dodaje fakt, że w najbliższym salonie Orange ten telefon kosztuje dokładnie 1 zł.
Na głównym blogu ostatni temat dotyczy granic przyzwoitości w reklamie, co jak co, firma Orange przegina pałę i robi ze swoich najbardziej lojalnych klientów idiotów.
Nie uważacie?
Jeśli kogoś z was interesuje dyskusja na temat etyki w reklamie, używanie do niej atrakcyjnych kobiet, przekraczanie granic, itp... zapraszam tutaj:
Granice prowokacji w reklamie.
P.S. Jestem wkurzony na T-Mobile/Heyah, moją drugą sieć komórkową, miał być utrzymany niemiecki standard T-Mobile, a jest kiszka. Orange robi mnie w jajo - po skończeniu umowy czas będzie na zmianę. Jak jednak to wygląda w innych sieciach, mianowicie Plus i Play? Nie wiem. W mojej sieci stacjonarnej, a jest to Dialog, jest fatalnie... Jeśli podobnie jest wszędzie w telekomunikacji to co pozostaje? Wyrzucić telefony i używać CB-Radia i Walkie-Talkie?