niedziela, 20 stycznia 2013

Rozcinanie tubek i opakowań kosmetyków. Sprytna oszczędność.

Dziś chciałbym przypomnieć nieco zapomniany temat z poprzedniego blogu, mianowicie kwestie rozcinania tubek i opakowań kosmetyków i wykorzystaniu tego co w nich zostało. Ten temat był już raz omawiany TUTAJ.


Na pomysł przypomnienia tego patentu wpadłem dzisiaj wyrzucając do śmieci tubkę bardzo dobrego balsamu do ciała, a właściwie tubkę pustą, a jeśli bym miał być precyzyjny to tubkę z aplikatorem opróżnioną, rozciętą i wykorzystaną przeze mnie jako bardzo fajny i wydajny balsam po goleniu.

Po tym jak aplikator przestał "podawać" kolejną porcję balsamu i miał on wylądować w koszu, przejąłem tę tubkę, rozciąłem i zawinąłem w reklamówkę, by balsam nie wysechł. Reprezentacyjny widok na półce z kosmetykami to to nie jest, ale okazuje się, że wystarcza mi na około 2 miesięcy golenia się. Golę się  średnio co 3 dni. Także jak sami możecie policzyć wychodzi 20 zastosowań!

Kiedyś na dawnym blogu rozmawialiśmy, czy rozcinanie tubek to nadmierna, niezdrowa oszczędność, czy wyraz sprytu. Co na ten temat sadzą czytelniczki i czytelnicy Korzystnych Zakupów?

Czy może konstruowanie aplikatora tak, że w tubce pozostaje ilość kosmetyku wprost zaskakująca jest przejawem cwaniactwa ze strony producenta?

No więc po co ten napis ja tubce 20% gratis, skoro końcówka aplikatora nie dosięga dna tubki?

A co tam słychać u starych czytelników R-O? Czy dalej rozcinacie swoje tubki?