środa, 11 kwietnia 2018

Kanapka z pasztetem sojowym bez GMO

W sklepie nieopodal pojawił się wege pasztet sojowy, na opakowaniu chwalą się, że jest on bez GMO, czyli po zjedzeniu chyba nie powinna mi wyrosnąć sierść na pośladkach oraz wilcze kły... zobaczymy.


Otwieram to coś. Z wielką ostrożnością zbliżam nos do pasztetu, hmmm...


Ty... nawet ładnie pachnie... trzeba obczaić jakąś kanapkę.


Robię kanapki, posypuję przyprawą węgierską i daje ostrej cebuli. Hmm... wiecie co.... naprawdę dobre. Idę sobie zrobić kolejne 2 kanapki.

A Ty? Czy kiedykolwiek jadłeś/aś jakieś wege żarełko? Jak to przeżyłeś/aś?

Napisz w komentach, pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz