Pierwsza myśl... super... chipsy na delikatnym oleju słonecznikowym, więc je, przelatując szybko przez dział ze snackami... kupiłem. Popatrzcie na obrazek wyżej, czyż nie wygląda apetycznie.
Jednak w domu przyglądam się, czytam dokładniej.... zwracam uwagę, że to produkt sprzedawany w Polsce... więc w ogóle co to za logika pisać po angielsku... ale tak się składa, że język ten kojarzę... ale ilu klientów w Polsce zna angielski?
No i co widzę?!!! Tylko 40% oleju słonecznikowego we fryturze!!!! Jak dla mnie to niezła psychomanipulacja!
Słowo wam daję, że kupując na szybko byłem przekonany, że kupuję chipsy na oleju słonecznikowym, a nie tylko z jego domieszką.
Jak wy byście zareagowali?
Kto z Was czyta ten drobny maczek z tyłu? Analiza wskazuje, że mamy 40% oleju slonecznikowego natomiast co do reszty oleju/frutury producent milczy - czyli na dobrą sprawę nie wiadomo na czym te chipsy są smażone!!!
Wkurza mnie takie coś!
Ikonka ze sonecznikiem jasno coś sugeruje!
Napis jest niezrozumiały dla 90% klientów!
Skład produktu jest wielką tajemnicą wiary!
Czy to nie jest robienie klientów w jajo?! Kto jest producentem chipsów sami widzicie.
P.S. Dla uspokojenia sobie jeszcze raz poczytałem i oglądnąłem zdjęcia:
ale wałek
OdpowiedzUsuń40% to bardzo dobry wynik. Weź "Delmę ze świeżym masełkiem". Całe pół procenta.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
oj niezłe! muszę opisać ten produkt!
UsuńJa się zawsze spodziewam *
OdpowiedzUsuń