Dziś czas na przypomnienie jednego z popularniejszych postów z "dawnych czasów" - zapraszam :)
Widzę, że wśród czytelników popularnością cieszą się oszczędne
przepisy kulinarne, więc tym razem napiszę o czymś bardzo smacznym i
tanim (w sezonie). Warzywa o których piszę w szczycie sezonu osiąganą
ceny ok. 1 zł, lub nawet mniej, co czyni je atrakcyjną bazą do
wymienionych potraw. W przypadku bigosu - zdecydowanie smaczniejszą i
delikatniejszą niż kapusta.
Bigos z cukinii i kabaczków
Cukinie
i/lub kabaczki należy obrać ze skórki i rozkroić. Następnie należy
ocenić nasiona - jeśli są małe - zostawiamy - jeśli są duże i twarde,
jak to w dyniowatych, należy je wyrzucić na kompost, jeśli są naprawdę
bardzo duże można je ususzyć, bądź uprażyć i już mamy zdrową i pyszną przekąskę zamiast słonecznika.
Ważne:
Cukinie i/lub kabaczki należy pokroić w kostkę lub plasterki - wedle
gustu - zasolić i pozwolić im odstać i puścić sok (który wylewamy). Ten
zabieg nie jest potrzebny przy młodych warzywach - z tym, że puszczą
mnóstwo soku do potrawy - ale konieczny, nawet kilkukrotnie, przy starych kabaczkach i cukiniach, które mają cierpki posmak.
Jak
dalej robić bigos wie każdy, kto robił go kiedykolwiek, więc bezsensem
było, abym to pisał - internet jest pełen pomysłów na bigos.
Leczo
Bazę
warzywną przygotowujemy tak samo, z tym, że poza cukiniami lub
kabaczkami możemy dodać znacznie więcej dyniowatych - patisony, itp. -
ja np. wykorzystuje do lecza przecenione (ale świeże) dynie po Święcie
Zmarłych - moda na dyniowe latarnie jest w tym przypadku moim
sprzymierzeńcem.
Klasyczna dynia jest jednak słodka -
więc według mnie nie powinna stanowić 100% bazy lecza. Mieszam ją z
kabaczkiem i cukinią - bez jakiś wstępnie ustalonych proporcji -
natomiast jeśli słodycz potrawy jest zbyt duża - doprawiam ją cytryną i
dodaję trochę więcej zielonej papryki niż zwykle. Oczywistym jest, że do
lecza dodajemy paprykę (w ostateczności choćby paprykę słodką suszoną).
Jak robić dalej leczo wie każdy amator tej potrawy, a jeśli nie odsyłam do internetu.
Swojskie klimaty
Przepisy
pochodzą od mojej Ś.P. Babci, która
ponauczała mnie różnych patentów. Babcia pochodziła z polskich Kresów
Wschodnich, jak i duża część rodziny,
więc Kuchnia Kresowa jest mi smakowo najbliższa.
Nie
pogardzę także smakami i specjałami z Wielkopolski, nie tylko z uwagi na
wielkopolską krew* w moich żyłach, ale też z powodu długoletniego
mieszkania w Poznaniu i regularnym podjadaniu w wielkopolskich
restauracjach.
*Jeśli chodzi o krew - to smakuje mi czernina :) czyli zupa z kaczej krwi :)