Dzisiejszy post będzie trochę psychologiczno-manipulacyjny,
przeznaczony właściwie dla facetów, więc Drogie Panie, zrozumcie mój ton i się mi
nie obruszajcie, zatem jeśli do głowy przyjdzie wam czytać dalej - to
grzecznie apeluję o wyrozumiałość. :-)
Koledzy,
ja tu nie mówię o wstępnym randkowaniu, gdzie niektórzy z nas kwiatów i
atrakcji dla swojej wybranki nie żałują - ja mówię tu już o stałym
związku. Otóż nie bardzo wiem dlaczego - ale kobiety to istoty, które
lubią kwiaty, mimo że z naszej perspektywy rzecz to kompletnie
bezsensowna.
Czy nie lepsze byłyby dla naszych wybranek
upominki/prezenty praktyczne? Najlepiej takie z których sami możemy
przy okazji skorzystać. Butelka smacznego wina, wielkie pudło
czekoladek, itp. Nieee... przy damsko męskich okazjach muszą być kwiaty,
a te czekoladki mogą być co najwyżej dodatkiem.
Otóż
ja przy okazji różnych Walentynek, Dni Kobiet i podobnych urzędowych
okazji proponuję kobiecie (szczególnie z którą jesteśmy na stałe) kupić
kwiaty w doniczkach! Czy jest taniej? Hmm... to zależy. Na Walentynki
kupiłem Kobiecie orchidee za 35zł, na Dzień Kobiet krzaczek z 6 różami
za 12 zł, ostatnio kupiłem 4 mini gerbery a'la słoneczniki za 8 zł.
Czy
to dużo, czy mało. Nie wiem. To zależy od waszego budżetu i waszego
postrzegania - na pewno jednak jest to oszczędne. Orchidea pięknie
kwitnie do dzisiaj, róże dopiero w tym tygodniu przekwitły, gerbery
utrzymają się radykalnie dłużej niż cięte odpowiedniki.
Przez
ten cały długi czas kobieta jest psychologicznie bombardowana bodźcami -
to OD NIEGO, ale ładne kwiaty, itp., ma te kwiaty przed nosem! W
przypadku bukietu ciętych kwiatów nawet następnego dnia mogły by one być
już w słabej kondycji (a kwiaciarki zawsze wcisną nam facetom słabe
kwiaty!!!).
Przyzwyczajenie i opatrzenie się -
powiedzą co niektórzy? Nie do końca. Jeśli macie gości to co jakiś czas
ktoś zerka na te kwiaty i pyta (przypomina jej) i wtedy ona odpowie: "to
OD NIEGO" i ma pozytywne bodźce psychologiczne "ale fajne, ale piękne,
ja też bym chciała takie dostać".
A na koniec?
Przekwitłą
różę można komuś oddać (w prezencie) w celu zasadzenia do gruntu (co
często robię), przekwitłą orchidee w moich warunkach domowych ciężko
doprowadzić do ponownego zakwitnięcia, ale robię sobie punkty np. u Pani
Danki z pobliskiego sklepu, które te przekwitnięte "pędy" kolekcjonuje.
Kombinujmy, drodzy koledzy, kombinujmy :)