czwartek, 25 kwietnia 2013

Kupujemy kobietom kwiaty... oszczędnie!!!

Dzisiejszy post będzie trochę psychologiczno-manipulacyjny, przeznaczony właściwie dla facetów, więc Drogie Panie, zrozumcie mój ton i się mi nie obruszajcie, zatem jeśli do głowy przyjdzie wam czytać dalej - to grzecznie apeluję o wyrozumiałość. :-)


Koledzy, ja tu nie mówię o wstępnym randkowaniu, gdzie niektórzy z nas kwiatów i atrakcji dla swojej wybranki nie żałują - ja mówię tu już o stałym związku. Otóż nie bardzo wiem dlaczego - ale kobiety to istoty, które lubią kwiaty, mimo że z naszej perspektywy rzecz to kompletnie bezsensowna.

Czy nie lepsze byłyby dla naszych wybranek upominki/prezenty praktyczne? Najlepiej takie z których sami możemy przy okazji skorzystać. Butelka smacznego wina, wielkie pudło czekoladek, itp. Nieee... przy damsko męskich okazjach muszą być kwiaty, a te czekoladki mogą być co najwyżej dodatkiem.


Otóż ja przy okazji różnych Walentynek, Dni Kobiet i podobnych urzędowych okazji proponuję kobiecie (szczególnie z którą jesteśmy na stałe) kupić kwiaty w doniczkach! Czy jest taniej? Hmm... to zależy. Na Walentynki kupiłem Kobiecie orchidee za 35zł, na Dzień Kobiet krzaczek z 6 różami za 12 zł, ostatnio kupiłem 4 mini gerbery a'la słoneczniki za 8 zł.

Czy to dużo, czy mało. Nie wiem. To zależy od waszego budżetu i waszego postrzegania - na pewno jednak jest to oszczędne. Orchidea pięknie kwitnie do dzisiaj, róże dopiero w tym tygodniu przekwitły, gerbery utrzymają się radykalnie dłużej niż cięte odpowiedniki.

Przez ten cały długi czas kobieta jest psychologicznie bombardowana bodźcami - to OD NIEGO, ale ładne kwiaty, itp., ma te kwiaty przed nosem! W przypadku bukietu ciętych kwiatów nawet następnego dnia mogły by one być już w słabej kondycji (a kwiaciarki zawsze wcisną nam facetom słabe kwiaty!!!).

Przyzwyczajenie i opatrzenie się - powiedzą co niektórzy? Nie do końca. Jeśli macie gości to co jakiś czas ktoś zerka na te kwiaty i pyta (przypomina jej) i wtedy ona odpowie: "to OD NIEGO" i ma pozytywne bodźce psychologiczne "ale fajne, ale piękne, ja też bym chciała takie dostać".

A na koniec?

Przekwitłą różę można komuś oddać (w prezencie) w celu zasadzenia do gruntu (co często robię), przekwitłą orchidee w moich warunkach domowych ciężko doprowadzić do ponownego zakwitnięcia, ale robię sobie punkty np. u Pani Danki z pobliskiego sklepu, które te przekwitnięte "pędy" kolekcjonuje.

Kombinujmy, drodzy koledzy, kombinujmy :)