Pierwszą koncepcją jest kupno czegoś w mieście/blisko pod miastem i funkcjonowanie 'na miejscu'.
Drugą koncepcją jest kupno domku weekendowego/letniego i życie okrakiem (co niektórzy ze znajomych praktykują z satysfakcją). Praca=miasto/blok, weekend i wolny czas='letnisko' całoroczne.
Konkretnie: na początku kombinując/starając się kupić nieruchomość w mieście oraz obserwując się jak rozwija się miasto przez lata zauważyłem kilka pułapek, które sprawiły, że nabywcy nieruchomości znaleźli się w 'ciemnej dolinie' - wymienię kilka...
- bardzo małe parcele na nowych osiedlach domków jednorodzinnych i szeregowców, wielkość dużego dywanu... no może kilku... w praktyce - sąsiedzi problemowi mogą zamienić wymarzoną inwestycje w piekło.
- korupcja i układy w mieście/powiecie: ludzie którzy za niemałe pieniądze kupili działki na planowanym osiedlu domków jednorodzinnych obudzili się z ręka w nocniku, kiedy kilkanaście metrów od granicy ich ogródków wyrósł długi rząd bloków mieszkalnych. 1) całkiem skutecznie zasłania słońce - ciemno i wilgotno się zrobiło, 2) big brother na całego - wyjdziesz na ogród - cały blok się patrzy. (nastąpiła tzw. aktualizacja planu zagospodarowania), w takiej sytuacji wymiana działki i domu na taką, która spełni nasze oczekiwania nie jest taka łatwa
- to samo spotkało właścicieli tzw. starych domków pod lasem, jeszcze z okresu komuny... lasek przetrzebili i postawili bloki - efekt identyczny jak przedtem.
- mini osiedle domków jednorodzinnych/szeregowców otrzymało przyjemne sąsiedztwo w postaci parkingu TIR, supermarketu, głównego śmietnika tegoż supermarketu i układem wydechowym klimatyzacji mega-supermarketu kilkadziesiąt metrów od zabudowań - efekt masakryczny, szczególnie latem przy otwartych oknach.
I to wszystko w świetle prawa.
Podejmując decyzję o kupnie nieruchomości wstrzymałem się, widząc problemy z jakimi borykają się niektórzy znajomi, którzy wzięli kredyty, wydali całkiem spore pieniądze i poszli na domki czasem jestem szcześliwy, że zostałem na blokach ze znajomymi i całkiem przewidywalnymi sąsiadami, (Tylko czasem...)