wtorek, 22 września 2015

Jak kupować oszczędnie?

Odpowiedź na to pytanie chciałby znać każdy – my je mamy. Oszczędne kupowanie wymaga planowania, konsekwencji i systematyczności. Wysiłek zwróci się z nawiązką pod postacią dodatkowych pieniędzy na koncie i w portfelu. Przedstawiamy kilka trików na to, by kupować, płacąc mniej.

Rób zakupy z listą

Lista pomaga utrzymać na wodzy zakupowe zachcianki i ułatwia zakup wyłącznie tego, co jest nam niezbędne. Przy jej układaniu jesteś zmuszony przejrzeć szafki i lodówkę, co uchroni cię przed kupnem kolejnej paczki kiełbasy, puszki groszku czy kremu, którego i tak nie zużyjesz. Dublowanie niektórych zakupów nie przynosi szkody, ale gdy mowa o artykułach krótkim terminie ważności, sprzyja marnowaniu jedzenia. Jeśli robisz zakupy w hipermarkecie, postaraj się ułożyć listę alejkami i kategoriami produktów żeby uniknąć chaotycznego biegania między regałami, które sprzyja zawieszaniu oka na produktach, których nie potrzebujesz.

Patrz w dół

Wiele badan konsumenckich dowiodło, że rozkładem produktów na sklepowych pólkach rządzi prosty schemat – najdroższe lub te, które sklep chce sprzedać szybko są umieszczane na poziomie naszego wzroku, a po tańsze musimy się schylać, więc rzadziej trafiają do naszego koszyka.

Nie wybieraj się na zakupy z pustym żołądkiem

Na „głodnych” zakupach rekompensujesz ssanie w żołądku wrzucaniem do koszyka tego, na co masz ochotę w danej chwili, co skutkuje znacznie wyższym rachunkiem. Mając pełny żołądek kupujemy bardziej racjonalnie, ponieważ przekąski czy słodkości ze sklepowych półek wydają się nam znacznie mnie nęcące

Poluj na promocje

Z tej pozornie oczywistej rady często korzystamy przypadkiem – jeśli w sklepie akurat jest promocja na produkt, którego szukamy, korzystamy z niej, ale trudno to nazwać przemyślaną taktyką oszczędnościową. Żeby tak się stało, warto się zorganizować, na przykład instalując w telefonie aplikację agregująca promocje z różnych sklepów. Niektóre zbieraja promocje wyłącznie z gazetek, w innych znajdziemy kupony na tańsze jedzenie czy informacje o promocjach w sklepach odzieżowych czy z wyposażeniem domu. Mając wszystkie okazje pod ręką będziesz z nich korzystać zdecydowanie częściej.

Bądź lojalny

Karty stałego klienta i pozwalające zbierać punkty to świetny sposób na zaoszczędzenie na zakupach. W sklepach, które je oferują, część produktów można kupić taniej niż w standardowej ofercie lub dołożyć kolejną obniżkę do już istniejącej. Rabaty potrafią sięgać nawet kilkudziesięciu procent od wyjściowej ceny produktu, więc lojalność bywa bardzo korzystna. W takiej sytuacji nawet nadłożenie drogi na dotarcie do sklepu zwraca się z nawiązką pod postacią wyjątkowo korzystnych zakupów.

Płać kartą

W coraz większej liczbie sklepów zapłata a zakupy kartą wiąże się z możliwością otrzymana zniżki. Bank współpracują z różnymi markami, dzięki czemu płacąc w nich kartą partnera możemy liczyć na niższy rachunek. Dodatkowym plusem, również oferowanym na wielu rachunkach, jest usługa moneyback, czyli zwrot części pieniędzy wydanych na zakupy, pod warunkiem, że zostały dokonane kartą płatniczą, banki zazwyczaj ograniczają go do konkretnej kwoty, pieniężnej lub procentowej, w skali roku. Dzięki temu możemy zyskać nawet kilkaset złotych w skali roku.

Rób zakupy przez internet

A jeśli z trudem panujesz nad portfelem podczas standardowych zakupów, wybierz zakupy przez internet, gdzie na dzień dzisiejszy można kupić niemal wszystko. To bardzo wygodna i szybka opcja zakupowa, która pozwala zaoszczędzić chociażby na paliwie, które spalamy docierają do sklepu. Wkładając kolejne produkty do wirtualnego koszyka natychmiast widzimy, ile przyjdzie nam zapłacić, a przy okazji nie narażamy się na pokusę wrzucenia czegoś do koszyka w ostatniej chwili. Przez sieć zrobimy zakupy spożywcze z dowozem do domu, kupimy tanie ubrania bez męczenia się w przymierzalni i znajdziemy wyjątkowy prezent dla bliskiej osoby w atrakcyjnej cenie. 

 

Artykuł powstał we współpracy z ekspertami Ferratum Bank, oferującego wygodne pożyczki długo i krótkoterminowe. Bank działa w 19 krajach i udziela zobowiązań zgodnie z zasadami odpowiedzialnego pożyczania.

piątek, 18 września 2015

Kalafior na patelnię - prosto i oszczędnie

Ostatnio, jak widzicie, lubuję się w kulinarnym blogowaniu, przy czym testuję przepisy "dla faceta", szybkie, niewymagające, niewyrafinowane, ale smaczne. Dużo inspiracji pochodzi z kuchni "wege", która jest lekka dla żołądka, łatwa w wykonaniu i przyjemna dla podniebienia...


Dziś kalafior, niegotowany, nieblanszowany, po prostu pokrojony na kawałki, z dodatkiem selera. Specjalnie dla moich stałych fanów, ekstra fotka, nie mogło zabraknąć magicznego dodatku...


Jak to zdecydowanie lepiej wygląda po dodaniu przypraw i papryki.


Jednak patrząc na moje wspaniałe danie i tak czułem niedosyt... lubczyk i dodatkowa skrojona cebula wypełniły egzystencjalną i estetyczną lukę. Jestem normalnie... blogerem kulinarnym pełną gębą... (tzn. na razie pełna micha... a z tą gębą to chwilę jeszcze poczekajcie)


Po podaniu odrobina fanaberii, w górnej części talerza miks greckiej oliwy i wietnamskiego sosu sojowego, by było w czym umoczyć kromkę pełnoziarnistego pieczywa. W końcu kto powiedział, że jak facet gotuje to musi być nudno.

Jeśli się Wam spodobało zaglądnijcie na jeszcze szybszy i prostszy przepis:

Cukinia smażona - szybki i prosty posiłek dla minimalisty


czwartek, 17 września 2015

Pasta z czerwonej soczewicy

Dziś zauważyłem na Facebooku fajną notkę pewnej miłej Koleżanki: "Uwielbiam wszelkie pasty do chleba, ale ta bije wszystkie na głowę. Czerwona soczewica z suszonymi pomidorami, oliwą, cebulką, czosnkiem i odrobiną chili, polecam!"


Po tym wpisie na fejsie lecę do kuchni i patrzę, tak się składa, że ekologiczna czerwona soczewica właśnie u mnie czeka (kupiłem 8,50 zł za paczkę w zdrowej żywności), grecką paprykę chilli mam, grecką oliwę prosto od rolnika z Kos posiadam oraz - by akcenty patriotyczne też były - nasze wspaniałe, polskie siemię lniane też mam. 

Czosnek sobie daruję, bo pracuję twarzą w twarz z ludźmi ;-)



Szykuje się zatem moja własna pasta kanapkowa ;-) Karolina, jako facet gotujący i fan kuchni "wege", dziękuję Ci za inspirację ;-)


Kawa żołędziowa - recenzja

Kawa żołędziowa, którą kupiłem w cenie około 12 zł/200g w sklepie ze zdrową żywnością nie jest żadnym nowym wynalazkiem. Nasi przodkowie umieli z żołędzi usuwać goryczkę i używać ich na wiele sposobów. 


Jak widać można użyć żołędzi także do przyrządzania napoju "kawowego". Smak jest lekko goryczkowy, nieco cierpki, ale dla mnie - osoby, która lubi testować różne nowe smaki - ciekawy. Zapach jest bardzo przyjemy, aromatyczny, lekko dębowy. Nie dodaję do mojej kawy mleka, cukru, ani słodzików i mimo tego ta kawa smakuje mi dobrze.


Ostatnie uwagi? Barwa kawy przypomina kawę prawdziwą. Nie jest to kawa zbożowa, choć jest robiona według analogicznej technologi - 98,5% składu to prażone żołędzie. Trzeba uważać na fusy o różnym stopniu rozdrobnienia. Myślę, że można śmiało spróbować. Smacznego!

niedziela, 13 września 2015

Sushi w romantycznej scenerii... (Sushi z Biedronki - recenzja)

Mówią, że jeden obraz przekazuje więcej niż dziesiątki słów, a tutaj zdjęć mam dla Was niejedno. Oto publiczna degustacja sushi z Biedronki za ca. 9.90 zł


Zestaw prezentuje się nawet zachęcająco.


Drewniane pałeczki nadają klimatu, choć chwilę trzeba się pomęczyć, by opanować ich fachowe użycie. Imbir oraz wasabi nałożyłem sobie na sushi. Polałem sosem sojowym.


Sushi w świetle zachodzącego słońca... prawie romantycznie...


Dla dociekliwych skład tego cuda...


Smak całości nie powala, ale jest bardzo poprawny. Na pewno jest to produkt ciekawy na tle przeróżnego fast foodu, hot-dogów ze stacji benzynowej, czy frytek z maka. Cena do przełknięcia.

Smacznego!

niedziela, 6 września 2015

Oranżada jak za PRL

Zapuściłem się przypadkiem w część miasta, którą nieczęsto odwiedzam i wymęczony upałem zapragnąłem się napić, w małym osiedlowym sklepie natknąłem się na wodę sodową i oranżadę, dokładnie tak jak za czasów PRL.


Kupiłem, spróbowałem, drogo nie było...



Smak jednak mi wyjątkowo nie podszedł, słodkie i mdłe, ale też w dzieciństwie za PRLu nie byłem fanem oranżady, wolałem Tonic.



Jeszcze tego samego dnia ,w innym sklepie, natknąłem się na unowocześnioną wersję oranżady, tym razem w butelce plastikowej, więc nie trzyma to klimatu komuny i zmiennych butelek z brudnej skrzynki.

Oranżada PRL firmowana jest nawet przez Krzyśka Skibę, wizerunek celebryty nie poprawia jednak smaku tej oranżady. Jest on, co tu dużo mówić, po prostu podły.

Nie polecam. Klimat PRLu już nie wróci i koniec, czego byśmy nie wymyślili.