niedziela, 28 września 2014

5 reguł smart shoppingu, które musisz znać.


Zewsząd kuszą nas promocje, chociażby takie jak „kup dwie książki, trzecią dostaniesz gratis”. Molom książkowym ciężko jest przejść obojętnie wobec takich haseł. Zresztą, każdy z nas wypatruje interesujących go promocji. Niestety często zapominamy, że w promocji nie zawsze znaczy taniej i że co tanie, to drogie. Jak nie dać się sztuczkom marketerów i naprawdę mądrze robić zakupy?


#1 Sprawdź ceny. Skorzystaj z porównywarek cenowych, zbadaj rynek. Kiedy będziesz już świadomy, ile kosztuje konsola, telewizor czy łóżko do sypialni, będziesz wiedział, czy aby na pewno oferta w sklepie za rogiem jest warta uwagi. Po drugie, będziesz miał dobrą podkładkę pod negocjacje cenowe ze sprzedawcą. Po trzecie, będziesz miał szansę spojrzeć bardziej obiektywnie na zakup danego urządzenia.

#2 Nie daj się zwieść na hasło „tylko dzisiaj”.
Czasowe ograniczenie działa na nasz mózg bardzo pobudzająco. Trudno nam przestać myśleć o tym, że jutro możemy już zapłacić za ten telewizor o 20% więcej. Trzeba nauczyć się walczyć z tą presją czasu i nabierać dystansu do zakupów .

#3 Unikaj przeciętności.
Jeżeli będziesz miał do wyboru 3 oferty na poziomie 3,5,7 jednostek pieniężnych, zapewne z rozpędu wybierzesz środkową opcję. Jednak zatrzymaj się i przemyśl, za co dokładnie płacisz. Jeżeli jest to np. sprzęt, który z założenia ma Ci służyć parę, dobrych lat warto dopłacić do jakości.

#4 Pamiętaj, że nie ma nic za darmo.
To, że nie wyjmujesz pieniędzy z portfela nie oznacza, że nie płacisz. Koszty da się przecież wygenerować w inny sposób. Np. podnosząc cenę pierwszej książki, trzymając się przykładu ze wstępu. Psychologowie już dawno udowodnili zbawienny na dochody ze sprzedaży wpływ zwrotu „za darmo”, dlatego jest on tak często używany przez sprzedawców. Niestety często takie promocje są obwarowane warunkami spisanymi drobnym druczkiem, czego przeciętny Kowalski już nie zauważa albo też po prostu macha na nie ręką.

#5 Zastanów się, czy cena na pewno została obniżona.
Widząc na drzwiach sklepu hasło „wyprzedaż” od razu myślimy, że teraz kupimy sobie coś po dobrej cenie. Aby tą hipotezę zweryfikować, warto zastanowić się, czy wyjściowa cena była ceną rynkową i czy nie była przesadnie zawyżona.
Autorka: O.

czwartek, 25 września 2014

Liczy się marka?

Zaczynam lubić markę i określone standardy. Niepodobne do do mnie, zacząłem blogować jako zbuntowany przeciw wszystkiemu człowiek z nieco innej bajki. Antykomercyjny minimalista kontestujący wszelkie objawy komercji, korporacji, standaryzacji... Buntownik bez powodu... a może z powodami... o których oczywiście nie napiszę :P... za bardzo lubię prywatność.

Dzisiaj wchodzę sobie do Fresh Market'u (Lubin, ul. Orla)... jestem głodny, kupuję sobie dwie kanapki, które uśmiechnięta ekspedientka opieka w tosterze oferując mi gratisową kawę, jest po 16.00 więc poza gratisem wszystko jest w cenie minus 50%. Obsługa jest kulturalna i pomocna. Wrażenie nienaganne. Czysto, ładnie, smacznie przyjemnie....

Kilka dni temu wchodzę do „maka", którego swojego czasu bardzo krytykowałem... jednak uśmiechnięta obsługa bez problemu modyfikuje McZestaw według moich życzeń, zamienia frytki na sałatkę z oliwą z oliwek a kaloryczną colę na butelkę wody mineralnej. Znów, jest miło, czysto... standardy wymuszają by obsługa się uśmiechała i była życzliwa do klientów.... i wiecie co? Pasuje mi to. Guzik mnie obchodzi, że cioteczną kuzynkę Justynę sprzedającą w „maku” rzucił chłopak i ma fatalny tydzień, chcę uśmiechniętą, życzliwą obsługę wytrenowaną według standardów korporacyjnych. Za coś płacę.

Trafia mi się starter do netu z T-mobile. Ja lubię tą sieć, komórka w niej działała mi zawsze bez zarzutu, ale wiem, że w standardzie dostanę u nich miłą, profesjonalna obsługę, uśmiechnięte panie w salonie będą pomocne, ale jak zwykle dobije mnie ich ultra-szajsowaty net, po starter do net'a lepiej iść do Plusa czy do Play'a. Trudno. Tak czy inaczej dzięki „marce” wiem na co mogę liczyć, a na co nie.

Kupuję sobie piwko. Wiem, że jeśli kupię określoną (i nie tanią) niemiecką markę, zrelaksuję się i rano nie będzie mnie łupać czaszka. Okocim czy Tatra mnie jednak zabije i wyłączy z życia dzień po (mogę je kupić komuś, kogo tak naprawdę nie lubię).


To chyba jakiś zwrot w moim konsumenckim blogowaniu. Nie zamierzam upierać się więcej, że korpo jest zawsze do d... i jedynie drobny lokalny handel i osobiste relacje sprawiają, że jest OK. Marka ma znaczenie, standardy mają znaczenie. Niekoniecznie musi być to marka polska, bo patriotyzm jest dobry, do chwili kiedy polski produkt idzie w ordynarny szajs za który płace więcej.

Korzystne Zakupy (oraz ich niezależny wariant - Pin i Zielony) zaistniały jako blog nieco alternatywny, buntowniczy i kontestujący wszystko naokoło. Niekoniecznie będzie tak dalej. Po paru latach w necie zmieniam się ja, zmieniają się moje relacje z ludźmi i moje podejście do blogowania, zmienia się moje pisanie. 



Co będzie dalej? Zobaczymy ;-)

wtorek, 23 września 2014

Disqus na Korzystnych Zakupach.

Witajcie! Jestem obecnie w trakcie rewitalizacji moich blogów na platformie Blogger i dotyczy to także bloga Korzystne Zakupy. Swojego czasu to był mój kluczowy blog, który zdobył tytuł Bloga Roku 2012 i mimo dość burzliwej historii, hejterskiego ataku ze strony blogowych "przyjaciół", który nastapił po tym wyróżnieniu oraz de facto 90% skasowaniu zawartości mojego KZ z blogosfery nadal utrzymuję ten adres i zamierzam nadal go kontynuować.

Kolejnym etapem rozwoju KZ jest nowy system komentarzy, który pozwala mi reaktywować blog (w jego blogspotoej części), w pełni moderować komentarze i śledzić je, wraz z dokładną geolokalizacją osoby komentującej. 

Dzęki temu blog KZ zostaje w końcu odblokowany dla wszystkich osób komentujących, także anonimów bez konieczności rejestracji (choć z kontrolą IP i lokalizacji osoby komentującej)...

W międzyczasie kontynuowałem konsumenckie blogowanie na domenie pinizielony.net... na 90% zostawie sobie tę domenę i nazwę, dualistyczny charakter bloga mi nie przeszkadza, a wręcz wzbogaca moje blogowe możliwości (promocja, SEO, partnerzy komercyjni...).



Tak czy inaczej, dzięki wypróbowanemy na moich innych blogspotowych archiwach scenariuszowi, KZ/PiZ wraca na dobre do blogowej gry ;-) Nie obiecuję Wam nowych wpisów co 3 dni, jak za starych dobrych czasów, ale będę się starał ;-)

Pozdrawiam!