Do tematyki
konserwantów podejmowanych kiedyś na Korzystnych Zakupach
jeszcze wrócimy, a dziś znów prezentuję to co udało się odzyskać z backupu komentarzy.
Co napisali czytelnicy dawnego K-Z o konserwantach?
Baba ze wsi
Czy mogę podsunąć tu link do
forum wędliniarskiego? Tam można się dowiedzieć jak samemu zrobić
kiełbsy i szynki - gotowane, wędzone, jak zrobić małą wędzarnię i inne
rzeczy - i gdzie dostać akcesoria lub jak je zastąpić:)
http://www.wedlinydomowe.pl/
ja
złożyłam sobie starą maszynkę do mięsa i przynajmniej pasztet zrobiłam
na chleb, z wątroby i kawałków mięsa, a lejek do kiełbas też mam, tylko
jeszcze nie dojrzałam :D
Jak zrobić prosty ser w domu też widziałam przepisy, jak znajdę to dorzucę - tylko dorwać prawdziwe mleko od krowy...
Dawno takich bzdur nie czytałem. Odniosę się tylko do benzoesanu sodu, bo na resztę szkoda czasu.
Piszesz,
że jest to związek rakotwórczy, co jest nieprawdą. jest to związek
naturalnie występujący w np. jagodach lub żurawinie, grzybach,
cynamonie, goździkach, kefirach i jogurtach. Czy o wyżej wymienionych
też napiszesz, że są rakotwórcze?
Rakotwórczy jest benzen, który
powstaje poprzez reakcję benzoesanu sodu z kwasem askorbinowym (witamina
C - też jest konserwantem - E300). Dlatego też sztuczne napoje
zawierające oba te związki są niezdrowe.
Przyjemnie się Was czyta, ale 'zdrowe/eko/naturalne=krzywe/małe/z robaczkami' - to brzmi jak z "Dzikiego białka".
Duże,
ładne, bez robaczków również może być zdrowe, eko, naturalne. Tylko
taka uprawa oznacza mniejszą ilość za większą cenę, a to nie każdemu
odpowiada.
Moja marchewka wysiana na redlinach, odpowiednio
przerywana, uprawiana na zadbanej ziemi jest długa, gruba, bez bocznych
odrostów, prosta - i jak najbardziej eko, naturalna i zdrowa.
Moje
pomidory nie równające się smakiem z żadnymi marketowymi, o
różnorodności kolorów i kształtów nie wspomnę, potrafią ważyć po pół
kilograma, są piękne i zdrowe - a nie są pompowane przyspieszaczami
dojrzewania i nie są bombardowane opryskami przeciwgrzybicznymi co
7-10dni.
Moje ogórki prowadzone "w górę", a nie po glebie, są
wspaniale zielone, zdrowe i nie zdarzyło się, żeby zepsuły się
kiszone/konserwowe/małosolne.
Moje jajka - tzn. jajka od moich kur
(naprawdę szczęśliwych kur, bo jedyne, co je ogranicza, to ogrodzenie
wokół posesji) są wręcz ogromne, a kury są karmione wyłącznie paszą
naturalna i tym, co wygrzebią z ziemi. Nie potrzebują wspomagaczy,
sztucznych karm.
Jestem rolnikiem, nie producentem :)
'Zdrowe' wymaga trochę wysiłku, poszukania, poczytania - tylko że dzisiejsze gazety wszystko traktują "po łebkach", byle jak...
Pieczenie
w domu, szczególnie jak się ma automat - wspaniała sprawa, tylko warto
poczytać skład tzw. gotowych mąk do pieczenia chleba - skład bardzo
długi... Każdy chce zarobić :)
Rozpisałam się w sumie chaotycznie o wszystkim i o niczym, temat ciekawy, tylko taki szeeeroki :)
(...) no oczywiście, że nie w markecie :) Nie te ilości i nie te ceny i rzecz
jasna, tylko sezonowo - od pierwszych sałat po ostatnie pomidory. Przez
cały rok tylko ziemniaki i jajka, a i jeszcze dynie (dopóki się dobrze
przechowują). Takie sobie małe gospodarstwo, które samo chce się dobrze
żywić, a przy okazji trochę dorobić. Jak to pięknie Unia nazwała -
gospodarstwo niskotowarowe ;)
Marzę sobie o takim świecie, gdzie
człowiek podjedzie rowerem po ścieżce rowerowej np. 15km ze swojego
miasta do mojej małej wsi, zakupi zdrowe, piękne, eko-bio-itp. warzywka i
za tydzień wróci, bo mu będzie smakowało i mu się opłaci. Zarówno
finansowo, jak i zdrowotnie. I marząc tak pięknie, uprawiam swój kawałek
pola ;)
Remigiuszu, płd.-wsch. łódzkie, więc nie wiem, czy Ci się opłaci :) I jak już wspomniałam - tylko w sezonie :)
Aczkolwiek,
czytając prawie wszystkie Wasze blogi (wspólne i osobiste), tak sobie
kiedyś myślałam: usiąść z Wami przy ognisku, pijąc domowe winko - nieźle
by się rozmawiało ;-)