niedziela, 30 czerwca 2013

Czy kupowanie w Biedronce to obciach?

Kiedyś opublikowany tutaj artykuł o zakupach w Biedronce bardzo się Wam spodobał i wywołał ciekawą dyskusję. Niestety przyszła "inkwizycja" i ten artykuł mi nagle wykasowała. Na szczęście co nieco zawartości mi zostało w archiwum i dzięki temu mogę odtworzyć przynajmniej część dyskusji :)



Zatem - Czy kupowanie w Biedronce to obciach? Co w poprzedniej, lepszej epoce tego bloga, pisali czytelnicy KZ na ten temat?


Baba ze wsi
Pięknie :)
Ja się zarabia po kilkanaście tysięcy, można nawet jeździć za granicę po zakupy, a szaraczki biorą co dobre i tanie, po prostu :)
Biedronka w tych czasach kartonowych była naprawdę tania, lecz i dziś - gdy na pudełku bebilonu oszczędzam 10 zł (niemal 1/3 ceny), to mam w nosie lokalny handel :)i te marki - faktycznie - pieluchy biedronkowe produkuje oryginalny pampers - a cena o połowę niższa, no przepraszam! dlaczego mam przepłacać? :D
Książki - w księgarni 40 zł, w biedronce nawet do 11 spuszczają - a że czasem tańszy papier? Dla mnie bez znaczenia, bo tak zaczytuję, że muszę wymieniać co kilka-kilkanaście lat...


Martin Zalewski
Bogaci między innymi dlatego nimi są, bo nie wydają kasy, którą mogą zaoszczędzić. A przynajmniej w drodze do tego bogactwa. Bo później to już oszczędzać nie muszą. ;)


elmirkaxp
Nie pamiętam tej wcześniejszej wersji Biedronki, ale z obecnej jestem zadowolona ;) Dla mnie to żaden obciach, jestem zadowolona, że nie tracąc na jakości mogę zaoszczędzić kilka złotych. A w ofertach przemysłowych można trafić na produkty znanych firm dużo tańszych niż w innych sklepach np. kosmetyki, chemia.


iw-nowa
Witaj,
Akurat koło mnie nie ma biedronki, ale jest kaufland, tesco nieco dalej.
Oprócz tego w okolicy jest bazarek z mocno przesadzonymi cenami, a do innych sklepów, jak np. marcpol czy lidl trzeba jechać już autem.
Kupuję we wszystkich z nich, kierując się moim dobrem i dobrem mojego portfela, jak Ty.
Myślę, że nieprędko grozi nam takie zgettowienie społeczeństwa, żeby niektórzy bali się kupować gdzieś, bo nazwa im na to nie pozwala (w Niemczech to fakt).
Warto jednak czasem przyłożyć niektórym sieciom, potem jak widać, może to tylko pomóc! :)
pozdrowienia!


Admin, R-O 
ja też lubię kupować w Biedronce... i to by najmniej nie z powodu współpracy zawodowej....

po prostu lubię nową Biedronkę na moim osiedlu, jest czysto, przyjemnie, artykuły są dobrej jakości


mh
Ja jestem w Biedronce zakochana - zwłaszcza, jak zostaję sama w domu i nie mogę szastać kasą. Zawsze się tam coś znajdzie dobrego ;)


Łosie w Lesie
Kupuję w Biedronce dosyć często (chociaż bardziej wolę Lidla). Żaden obciach, a nawet jeśli ktoś tak to ocenia, to już jego problem :)
Mam z Biedronki laptopa i (odpukać) działa sprawnie, a zapłaciłam jakieś 2-3 stówki mniej, niż gdzie indziej.
I rzeczywiście od paru miesięcy wnętrza wyglądają bardzo czysto i po prostu ładnie.
A wstydzić to się trzeba kraść :)


Tofalaria
Podobno w Biedronce są dobre i tanie portugalskie wina, bo to ponoć portugalska sieć i mają bez narzutów. Sama nie próbowałam, ale znajoma mi mówiła.


zdrowa-linia.pl
Tak naprawdę tanich produktów dobrej jakości możemy szukać wszędzie. Każda sieć - i Tesco i Carrefour i Real i Biedronka i Lidl i..... każda pod tzw. "marką własną" sprzedaje markowe produkty. Np. z tego co pamiętam, jogurty Biedronce robi Bakoma, kawę Carrefourowi - Jacobs, musztardy -Kamis.... Głowy nie dam, bo sprawdzałam ze trzy lata temu, ale jakoś tak to było. Często nawet te same produkty, tylko w innych opakowaniach i z innymi cenami stoją sobie koło siebie na półkach :)


Owca
Ostatnio były w prasie artykuły na temat dyskontów, w tej chwili dla tzw. klasy średniej robienie tam zakupów jest już czymś normalnym. Ale wiadomo, że zawsze się znajdzie jakiś snob, który będzie to uważał za obciach.


Tofalaria
Zachęcona tyloma korzystnymi opiniami i będąc wczoraj w okolicach Biedronki (normalnie do Biedronki mam daleko, dlatego nie zaglądałam), wpadłam tam na zakupy. Głównie szukałam składników na domowe batony, które zamierzałam dziś upiec. I co? I porażka!!! Główny składnik - czyli najzwyklejsze płatki owsiane - w Biedronce nie występują! Kobieta rozkładająca towar powiedziała, że nie kojarzy, żeby kiedykolwiek były. Jest oczywiście mnóstwo jakiś pseudo chrupek i innego badziewia, ale to mnie akurat nie interesuje.
Kupiłam natomiast tanią oliwę Extra Virgin, włoską oraz sypaną herbatę zieloną.
(...)
Oliwa - ok, już próbowałam. Bardzo dobry twaróg - w kostkach, półtłusty, z Grajewa. Trochę to mało racjonalne, bo są bliżej nas dobre mleczarnie (np. Garwolin), ale pewnie sieć kupuje na całą Polskę. Kupiłam jeszcze mozarellę - w porządku oraz pestki słonecznika - bez rewelacji, ale nie bardziej zleżałe niż w innych marketach.


Sąsiad
Witam, mogę się wpisać? Wątków tu wiele.
Dodam tylko ciut, może kogoś zainteresuje.
Każda sieć ma marki własne. Niektóre rzeczy zamawia się na całą sieć (maszyny do szycia), a niektóre taniej kupić na miejscu. Stąd roleski ma takie same musztardy w markach własnych i pod swoją marką. Pod własną droższe. Wątpię, żeby opłacało się zmieniać recepturę, żeby obtanić produkt dla Biedrony czy Kauflanda. Nie wyczułem różnicy.
Co do cen, jest taniej, bo sprzedają za gotówę, stoi się w kolejkach (u nasz przynajmniej) i nie oszukujmy się - niektóre produkty są znacznie gorszej jakości. No po prostu jeden tani serek z danego rodzaju. A wymienioną oliwę kiedyś kupiliśmy i sorki - kompletnie odpada. Cóż jestem uzależniony od Monini :)
Fajne są za to te ich strzały - buty, torby itp. Mamy ich różowawe "kroksy" i służą jak należy.
Pamiętajmy, że Biedrona to typowy dyskont. Podobne ceny mają hipery, ale tylko na część produktów. Są celowane w wyższą półkę, co oznacza - szerszy wybór. MA znaczenie, czy sieciówa jest francuska, hiszpańska czy niemiecka. Nawet tania może sprzedawać produkty nie występujące w innej sieci (w danym kraju).
No i pamiętajmy, że Biedronie zawdzięczamy znaczny spadek cen tabletów w naszym kraju. Te ich strzały (zamówienia) wprowadziły tanią półkę i obniżyły całość baardzo znacznie. To im zawdzięczamy.
Mogę tak godzinami, bo robiłem kiedyś w branży :)
Fajna dyskusja była w wyborczej o biedronie w szpanerskim Konstancinie. Znaleźć Wam? Pozdrowienia! Sąsiad
 

patita
Bardzo lubimy biedronkę :)


P.S. W ten sposób, jak powyżej, postaram się odzyskać choć w części także inne utracone posty. Cierpliwie, pracowicie, komentarz po komentarzu... Kolejnym etapem będzie odzyskanie treści - utracone artykuły napiszę po swojemu od nowa. Dam radę :) Korzystne Zakupy górą! :D

sobota, 22 czerwca 2013

Aukcja charytatywna na blogu Korzystne Zakupy - razem uratujmy życie Justynie!

Witajcie, zdecydowałem się zaoferować na rzecz akcji charytatywnej prezentowanej w wątku...

Płuca dla Justyny

...przestrzeń reklamową na blogu Korzystne Zakupy. Szczegóły do uzgodnienia!

100% należności za reklamę przekażę na rzecz akcji!


Jeśli posiadasz firmę, lub stronę, którą chciałbyś wypromować w sieci możesz otrzymać za wsparcie banner/kwadrat na tym blogu - taki jak widać po prawej wraz z linkami do swojej firmy, strony.

Blog posiada PageRank = 3 




Uwaga!

Na podobnych zasadach udział w akcji zadeklarował Jacek Kobus z popularnego bloga Konie achałtekińskie i... inne sprawy! PageRank = 3  


Pomóż - od Ciebie właśnie dużo zależy! Skontaktuj się ze mną: rwks@prokonto.pl


piątek, 21 czerwca 2013

Tradycyjna rybka w piątek - pstrąg. Jak kupić swieżą rybę. jak rozpoznać rybę nieświeżą.

Moja rodzina tradycyjnie w piątek je rybę. Czwartek późny wieczór upływa u mnie niezmiennie na patroszeniu i skrobaniu pstrąga, kupienie go to także mój domowy obowiązek. Dziś napiszę wam jak kupuję pstrągi i jak rozpoznaję czy są świeże.

Pierwsze spojrzenie... spoglądam rybie głęboko w oczy... jeśli są mocno mętne jak u lumpa pod marketem, daje sobie spokój, jeśli tylko lekko nieobecne i przydymione, przechodzę dalej.

Spoglądam na skórę ryby, jeśli jest ewidentnie przesuszona, pomarszczona, coś na pierwszy rzut oka z nią nie tak, daję spokój.

Stanowczo żądam możliwości własnoręcznego obejrzenia i dotknięcia ryby, oczywiście proszę o rękawiczkę foliową lub robię to przez worek foliowy, zaglądam rybie w skrzela, jeśli jest wstępnie wypatroszona to w brzuch. Naciskam rybę z boku.

Jeśli skrzela mają szary kolor, nie kupuję, jeśli jest na nich ewidentny dziwny glut, nie kupuję... W dotyku ryba powinna być jędrna i sprężysta. Miękka i rozlazła ryba nie jest świeża.

Wreszcie, na samym końcu wącham rybę... sprawa niby oczywista, choć jeśli ryba była mocno obłożona lodem można nie wyczuć smrodku nieświeżości, dlatego zostawiam to na sam koniec.

Oczywiście wybieram miejsca, które umożliwiają mi taką jak powyżej weryfikację ryby, nawet jeśli cena jest odrobinę wyższa.

Na świeżej rybie się nie oszczędza, dokładnie zbadać rybę to nie wstyd... niech się ewentualnie wstydzi sprzedawca, który sprzedaje produkt a'la przepocone kapcie wujka Tadzia...

Ewentualne zatrucie nieświeżą rybą należy do najcięższych zatruć pokarmowych... także się nie patyczkuję ani przez sekundę ze sprzedawcami w sklepach rybnych...

...i do tego namawiam także Ciebie.


A Ty? Jakie masz doświadczenia w kupowaniu ryb? Podziel się tym z nami w komentarzu!

czwartek, 20 czerwca 2013

Czym się schłodzić w ten upał? 3 przykładowe napoje.

Czy czujecie to co ja? Żar lejący się z nieba i człowiek wypiłby całą cysternę napojów? Co tu wypić by zaspokoić pragnienie?

Spragnione usta i żar tropików... :)

1. Cola? Pepsi? Słodkie napoje gazowane? Niespecjalnie jak dla mnie... co o tym myślicie? ...wchodzą wam te napoje? Powiem, że po wypiciu coli za chwile chce mi się pić jeszcze bardziej...

2. Piwo? W pierwszej chwili orzeźwia, daje ulgę, ale potem chce się jeść i/lub pić jeszcze bardziej. W efekcie łatwo sięgnąć po kolejne piwo a w efekcie skończyć z rozdęty brzuchem, przejedzony i zakręcony... nie, zdecydowanie nie w takim upale. Poza tym przy tych temperaturach piwo zabiera całą energie i motywację do działania! O innym alkoholu nie mówię.

3. Woda? Tak, to chyba najlepsza opcja, ale zgodnie z różnymi autorytetami na temat radzenia sobie w tropikach, zwykła woda źródlana przelatuje przez organizm szybko i niesie więcej szkód niż pożytku. Wodę dobrze czymś zaprawić, czy to odrobiną soku z cytrusa, czy małą dawką izotoniku w proszku, czy też w końcu zaparzyć na niej herbatę np. miętową i ostudzić.

Ja wybieram trójkę - napisz co według Ciebie jest najlepsze :)
...a może masz własne propozycje?

wtorek, 18 czerwca 2013

Delma extra Z MASŁEM.... ale numer!!!

Dziękuję Koledze za zwrócenie mi uwagi na absolutnie hitowy, wymiatający na parkiecie i przełamujący bariery ograniczeń marketingu, produkt roku, jakim jest Delma extra Z MASŁEM!!!


Ile tego masła jest... sprawdzamy etykietkę!


0,5% czyli.... PÓŁ PROCENTA!!!

O czym świadczy taki % zawartości masła? O tym, że wedle polskiego prawa można napisać, że produkt jest z masłem? O niesamowitym sprycie marketingowców?

Powiem wam, że gdyby nie Kolega nigdy nie zakumał bym o co chodzi! Dziękuję za konsumencką czujność!

Tak czy inaczej powiedzmy szczerze Delma extra "Z MASŁEM" to marketingowy hicor, wymiatacz toku i biedronkowy lans pełną gebą, który otrzymuje prestiżowe wyrożnienie konsumenckie od bloga "Pin i Zielony" - medal zdechłej ryby!!


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Chipsy na oleju słonecznikowym czy marketingowa psychomanipulacja? O tym jak producenci robią nas w jajo.

Na dzisiejszych zakupach sięgnąłem po chipsy, osobiście staram się jeść jak najmniej chipsów i snacków, ale domownicy, znajomi itp. je jedzą więc je czasem kupuję. Moja uwagę przyciągnęła etykietka/ikonka ze słonecznikiem.


Pierwsza myśl... super... chipsy na delikatnym oleju słonecznikowym, więc je, przelatując szybko przez dział ze snackami... kupiłem. Popatrzcie na obrazek wyżej, czyż nie wygląda apetycznie.


Jednak w domu przyglądam się, czytam dokładniej.... zwracam uwagę, że to produkt sprzedawany w Polsce... więc w ogóle co to za logika pisać po angielsku... ale tak się składa, że język ten kojarzę... ale ilu klientów w Polsce zna angielski?

No i co widzę?!!! Tylko 40% oleju słonecznikowego we fryturze!!!! Jak dla mnie to niezła psychomanipulacja!

Słowo wam daję, że kupując na szybko byłem przekonany, że kupuję chipsy na oleju słonecznikowym, a nie tylko z jego domieszką.

Jak wy byście zareagowali?


Kto z Was czyta ten drobny maczek z tyłu? Analiza wskazuje, że mamy 40% oleju slonecznikowego natomiast co do reszty oleju/frutury producent milczy - czyli na dobrą sprawę nie wiadomo na czym te chipsy są smażone!!!

Wkurza mnie takie coś!

Ikonka ze sonecznikiem jasno coś sugeruje!
Napis jest niezrozumiały dla 90% klientów!
Skład produktu jest wielką tajemnicą wiary!

Czy to nie jest robienie klientów w jajo?! Kto jest producentem chipsów sami widzicie.


P.S. Dla uspokojenia sobie jeszcze raz poczytałem i oglądnąłem zdjęcia:

Wycieczka do Parku Krugera. RPA - Afryka.

"Farba olejna" czyli emulsja ftalowa... jak malować?

Jestem po zakupie puszki emulsji ftalowej w Castoramie, wybrałem ich markę wewnętrzną 'Colours', za ok 20 zł za małą puszkę. Kolor beżowy... pewnie nie byłaby to dla Was ciekawa informacja ani temat wart poruszenia na blogu gdyby nie dwie sprawy - po pierwsze zastosowanie tej farby które wybrałem, po drugie polecany przez znajomego majstra sposób jej użycia.

Sprawa pierwsza - maluję tą farbą szlifowany beton - podłogę na balkonie. To prowizorka - docelowo mają tam być kafle, ale póki co nie ma czasu na to, więc mam ładną beżowa podłogę pasującą do innych elementów balkonu (założyłem wiklinową osłonę, elementy drewniane, ładnie to wygląda). Taka prowizorka spokojnie wytrzyma jako posadzka i dwa sezony pod warunkiem dobrego pomalowania o czym w następnym akapicie...

Sprawa druga - przed czym uczula mnie mój majster. Wielu ludzi popełnia błąd malując farbą ftalową za jednym zamachem, dosłownie zalewając malowaną powierzchnię farbą, bo wydaje im się, że tak będzie szybciej, że uda się pomalować coś jednym rzutem... no i potem wychodzą brzydkie pomarszczenia, czasem pęcherze a finalnie tak położona farba odłazi...

Niestety.... trzeba się zmęczyć jeśli efekt ma być dobry.... trzeba malować oszczędnie - niemal na sucho, ale za to po dokładnym wyschnięciu pierwszej warstwy pokryć powierzchnię drugą warstwą.

Fajny wzorzec... ale jakoś zawsze wychodzi mi kolor zupełnie inny niż na wzorniku!

Korzystne Zakupy - zaskakujące aktualności.

Witam, dziś jeszcze mały news dla osób związanych z blogiem KZ i śledzącym jego zagmatwane losy.

Do dziś blog Korzystne Zakupy był miejscem z treściami i artykułami dwóch rożnych autorów, choć w ostatnim czasie tylko ja aktywnie prowadziłem bloga, ponieważ ścieżki moje i współautorki się niestety z kilku powodów rozeszły.

Gdzieś tam kołatały mi się myśli, że może choć część tych dobrych chwil i nadzwyczaj udanej współpracy dwojga autorów da się uratować. Doskonałe artykuły, angażująca współpraca, gorące dyskusje, zaangazowanie społeczności. Miałem nadzieję, że uda się to zachować choćby jako funkcjonalne archiwum... a w przyszłości... kto wie co przyniesie przyszłość?

W postrzeganiu niektórych moich znajomych Korzystne Zakupy nadal były miejscem wspólnym dwojga przyjaciół z internetu i z rozmów wiem, że niektórzy wierzyli, że jeszcze coś się z tym da zrobić. Tak jednak już nie jest.


Dzień dzisiejszy odarł mnie z tych złudzeń i tę nowinę chciałbym także przekazać Wam. Niestety... nawet nie tyle, że nie będzie powrotu do pierwotnej formuły bloga, ale nawet archiwum tego bloga, wiele ciekawych artykułów, dyskusji, historia współpracy dwojga autorów odeszła w niebyt. Fakt dla mnie zaskakujący i bardzo przykry.

Jednak to już przeszłość.

Co mogę zrobić ze swojej strony? Mam archiwum bloga oraz archiwum Waszych skasowanych dyskusji i komentarzy. Postaram się odzyskać 'szkieletową konstrukcję' bloga, oczywiście bez treści postów, która nie należy do mnie. Postaram się przywrócić te posty do życia (uzupełniając moja treścią) oraz tyle z Waszych skasowanych komentarzy i dyskusji ile będę mógł.

Nie jest mi lekko, mam pogmatwaną czasową, ale będę się starał.


Korzystne Zakupy to fajny blog, moja autorska koncepcja i będę ją mimo wielu przeciwności realizował, jak to z resztą zawsze miałem w zamiarze. Jestem uparty, więc będę, że tak powiem pisał do ostatniego czytelnika, póki ktokolwiek jeszcze będzie ten blog czytał.

Stronie niechętnej Korzystnym Zakupom, zamiast aluzji i różnych gierek odpowiem tylko spokojem i konsekwentną, profesjonalną pracą na rzecz blogów, zresztą jak zawsze. Dla mnie pewne tematy są definitywnie zamknięte i obchodzi mnie jedynie dalszy sukces Korzystnych Zakupów i Racjonalnego Oszczędzania.

Resztę czytelników proszę o to, by zacząć traktować Korzystne Zakupy jako mój blog osobisty, powiązany wyłącznie z moją osobą, autorami współpracującymi ze mną oraz z moim głównym blogiem Racjonalne Oszczędzanie. Jestem tu w tej chwili jedynym administratorem.

Według mnie z dniem dzisiejszym ostatecznie skończył się ten insynuowany podział na R-O i K-Z o rzekomo sprzecznych interesach i odtąd mamy dwa siostrzane, uzupełniające się blogi tematyczne, pod jedną administracją i z jedną, konsekwentną wizją przyszłości.

Każda osoba, każdy autor jest zaproszona do konstruktywnej i korzystnej współpracy na moich blogach. Blogosfera nie jest według mnie teatrem jednego aktora, nie jest także teatrem dwóch aktorów, co przez pewien czas miało miejsce na K-Z, to jest wspólnota, społeczność i pewne grono twórczych osób chcących wymieniać swoje poglądy.

Ja nie jestem żadnym autorytetem w dziedzinie blogowania, nie jestem żadnym guru, nie zbieram gwardii wiernych pretorian, nie potrzebuje klakierów przytakujących każdemu mojemu słowu i bijących mi brawo nawet jeśli popełnię jakieś faux pas. Chcę współpracować z ludźmi. Wiem gdzie jest moje miejsce na blogosferze i jest ono wśród Was czytelników i autorów, nigdzie ponadto. Mimo tytułów i sukcesów czuję się tylko zwykłym czytelnikiem i użytkownikiem bloggera. Chcę działać.

Osoby chętne do wspólnego działania zapraszam - komentarze w tym poście wyłączam z any-hejterską przezornością - więc jak coś zapraszam do kontaktu na e-mail i FB.

Pozdrawiam,
Remigiusz / Admin R-O

piątek, 14 czerwca 2013

Od kartofliska do Ligi Mistrzów



Biografia jednej z największych gwiazd światowego futbolu ucieszy zarówno fanów tej dyscypliny, jak i wszystkich zafascynowanych sylwetką skromnego chłopaka, który przebojem osiągnął szczyt nie tylko sportowej popularności.

Jak zauważa autorka książki, dziennikarka sportowa Natalia Doległo, do historii futbolu przejść można za sprawą jednego tylko meczu, jak to się stało chociażby za sprawą Jerzego Dudka, innego finalisty Ligi Mistrzów. Nie inaczej rzecz się ma z Robertem Lewandowskim, który w pierwszym półfinałowym meczu z Realem Madryt w tegorocznej Lidze Mistrzów w siatce przeciwnika umieścił piłkę aż cztery razy, dzięki czemu trafił na pierwsze strony gazet i na usta fanów futbolu na całym świecie. Na taki mecz pracuje się jednak całe życie. I o tym właśnie – o ciężkiej pracy, pełnej wyrzeczeń i trudnych niekiedy decyzji – jest ta książka.
Choć rodzice Roberta dali mu solidną „podbudowę motywacyjną” (ojciec był mistrzem Polski w judo, a matka mistrzynią Polski w siatkówce), wydarzeniem, które odcisnęło piętno na dorosłym życiu piłkarza, była śmierć ojca, która szesnastoletniego chłopaka postawiła w zupełnie nowej dla niego sytuacji. Po tym, co się stało, wiedziałem, że muszę szybko wydorośleć i stać się tym mężczyzną, który w domu będzie miał najwięcej do powiedzenia. Te wydarzenia w jakiś sposób mnie ukształtowały, wspomina piłkarz.
Nagłe wejście w dorosłość oraz ciężka praca wprowadziły wychowanka Znicza Prószków do panteonu światowego futbolu, choć początkowo nic nie zapowiadało aż tak błyskotliwej kariery. Stosunkowo trudna aklimatyzacja w młodzieżówce słynnej Legii Warszawa, nie usłane bynajmniej różami przejście do grającego w Ekstraklasie Lecha Poznań (ówczesny trener „Kolejorza”, Franciszek Smuda, miał po jednym z meczów, w trakcie których oglądał „Lewego”, powiedzieć, że takiego drewniaka w życiu nie widział), czy nie najłatwiejsze początki w wielkiej Borussi Dortmund (po jednym z meczów kibice ironicznie nazwali zawodnika „Lewandoofskim” – przy czym doof znaczy po niemiecku „głupek”) nie tylko nie załamały Roberta, ale wręcz, można powiedzieć, uczyniły go mocniejszym. On nie pokazuje po sobie ani złości, ani wielkiej radości. Cały czas wygląda na bardzo spokojnego i nigdy nie wiadomo, czy się złości, czy cieszy, bo taką ma naturę, zauważa jeden z graczy Lecha Piotr Reiss.
Wypowiedzi znanych zawodników, ale i trenerów, jest zresztą w książce znacznie więcej. Na temat talentu i sportowej kariery reprezentanta Polski wypowiadają się Tomasz Hajto, Tomasz Frankowski, Waldemar Fornalik, Andrzej Juskowiak czy Jan Tomaszewski.
Książka po brzegi wypełniona jest faktami, statystykami oraz danymi, które w sposób wymierny pozwalają ocenić i docenić talent Roberta Lewandowskiego. Autorka podliczyła m.in. liczbę bramek strzelanych w kolejnych kwadransach meczów (okazuje się, że nasz napastnik najmniej „pobłażliwy” dla bramkarzy rywali w tegorocznym sezonie w niemieckiej drużynie był w ostatnim szóstym kwadransie), najdłużej trwające serie bramkowe, asysty, kartki oraz czas spędzony na boisku.
Swoistą wisienką na torcie jest zapowiedź ślubu napastnika, który w lipcu tego roku wziąć zamierza z Anną Stachurską, wieloletnią partnerką, także utytułowaną sportsmenką (wicemistrzynią świata w… karate). Podane zostało nawet miejsce, w którym młoda para zorganizuje huczne przyjęcie…

O autorce:
Natalia Doległo – dziennikarka, pasjonatka sportu i literatury, miłośniczka gotowania i koncertów hip-hopowych, wierny kibic jednego z krakowskich klubów piłkarskich. Pracowała dla kilku portali sportowych i agencji informacyjnych. W 2012 roku zdobyła wyróżnienie miesięcznika „Zwierciadło” w konkursie na dziennik.

sobota, 8 czerwca 2013

Wycieczki do RPA

RPA to kraj nieporównywalny z jakiegokolwiek innym krajem Afryki. Typowo europejski charakter, stworzony przez białych kolonizatorów, ale też bardzo afrykański że względu na położenie i tradycje. Jeśli masz na to środki, nie możesz sobie odmówić poznania tego fascynującego kraju. To, leżące najdalej na południe państwo Czarnego Lądu zaprasza do poznania afrykańskiej tradycji kultury, ale także wspaniałych krajobrazów i niesamowitej przyrody.


Wycieczki do RPA musimy dobrze zaplanować logistycznie. Idealnym rozwiązaniem będzie skupienie się na jednym regionie ze względu na duże odległości do pokonania.

Jeśli jednak chcesz powiedzieć, że zwiedziłeś całe RPA, musisz trochę się postarać. W jakiś sposób potrzebujesz dotrzeć do wielu oddalonych od siebie zakątków RPA – zobaczyć wybrzeża obu oceanów (Atlantyckiego i Indyjskiego), dotrzeć do pustyni Kalahari, wejść na Górę Stołową, stanąć oko w oko z nosorożcem i bawołem w niepowtarzalnych parkach narodowych oraz przespacerować się po johannesburskich ulicach.
Nie sposób jest opisać wszystkie atrakcje turystyczne czekające na ciebie w RPA, dlatego, najpierw skupimy się na Parku Krugera.

Afryka dla początkujących

Najbardziej znanym i cenionym rezerwatem dzikiej przyrody jest niewątpliwie Park Narodowy Krugera, położony w południowo-wschodniej części kraju, otoczony strefą bardzo drogich prywatnych rezerwatów przyrody. Jeśli zamierzasz oszczędnie zwiedzić Park Krugera, nie polecam prywatnych koncesji. Różnica we wrażeniach niewielka, za to cena kilkakrotnie wyższa. Moim zdaniem, najbardziej fascynujące w czasie safari w Krugerze są niespodzianki. Nigdy nie wiesz co cię czeka za następnym zakrętem. W jednej chwili jesteś w centrum akcji, gdzie stado likaonów zabija impalę, albo lew czai się na antylopę gnu. To wszystko zależy od szczęścia i czyni safari interesującym. W prywatnych rezerwatach, strażnicy wyposażeni są w krótkofalówki. Informują się na bieżąco o napotkanych zwierzętach. Wtedy masz prawie gwarancję że zobaczysz wszystkie zwierzęta, ale czy to jest aż takie ekscytujące? Żeby w pełni docenić walory Parku Krugera, dobrze jest spędzić w Parku Krugera co najmniej 3 dni. Wtedy możemy spokojnie podziwiać różne ekosystemy, z typowymi dla nich zwierzętami i roślinnością. Na tym umiejętnie zarządzanym terenie zobaczymy największe afrykańskie zwierzęta, w tym tzw. Wielką Piątkę Afryki, czyli słonia, lwa, lamparta, nosorożca czarnego i bawoła. Park Krugera został przystosowany dla początkujących turystów, którzy oczekują wygodnych dróg i pewności, że zobaczą w pełnej krasie przyrodę Afryki.

Oszczędni mogą zakupić mięso, browar i drzewo w supermarkecie, przed wjazdem do Krugera. Na kempingach znajdziesz wydzielone miejsca do grilla. Wtedy samodzielnie pieczesz mięso, podziwiasz afrykańskie niebo przy akompaniamencie świerszczy. Czyż nie jest to romantyczne? Spotkałem już turystów, którzy przyjeżdżają do RPA tylko po to by podziwiać gwiaździste niebo.

Początkowo wydało mi się to dziwne, ale okazuje się że 40% ludzi mieszka na terenach mocno zurbanizowanych, gdzie z powodu świateł miejskich i zadymienia gwiazdy nie są widoczne.

Oko w oko z naturą

Dla osób kochających przygodę, powstało wiele szlaków pieszych. Przed wyjściem musisz podpisać dokument że całą odpowiedzialność bierzesz na siebie. I chociaż większość tych pieszych safari kończy się bez wypadków, musimy zawsze być czujni. Stwierdzenie że przebywanie w królestwie lwa jest bezpieczne byłoby mydleniem oczu. Jednak dobry argument dowodzący bezpieczeństwa to fakt, że większość zwierząt stara się unikać spotkania z ludźmi. Ich instynkt nakazuje traktować nas jako potencjalnych drapieżników. Ale są wyjątki oczywiście, i co roku trafiają się wypadki, nawet podczas jazdy samochodem terenowym.

Moim zdaniem najlepiej zorganizowany szlak wędrowny to Olifants River Trail, Jest to rodzaj ekstremalnej przygody gdzie nie możesz iść z obcymi. Ta 42 kilometrowej długości trasa wymaga dużego doświadczenia i wytrzymałości fizycznej. Niesiesz przecież swój własny namiot i pożywienie, kąpiesz się w rzece hipopotamami i krokodylami. Upał i wilgotność powietrza powoduje że czujesz się jak mucha w smole. Każda grupa idzie inną trasą, żeby nie pozostawiać po sobie wydeptanych ścieżek.

Piesze zwiedzanie są bardzo mało znanym i niedocenianym sposobem na poznawanie dzikiej strony Afryki. Turyści zbierają informacje przed wyjazdem do RPA, na podstawie tego co znaleźli w internecie, budują swoje oczekiwania, większość z nich wie że w Parku Krugera nie można wychodzić z samochodu, a co dopiero piesze safari. Śmiałkowie, którzy wyruszają na taki spacer, widzieli wiele wspaniałych zdjęć i spodziewają się zobaczyć i fotografować zwierzęta w taki sam sposób jak spotyka się w internecie.


Autorem artykułu jest właściciel strony: Wycieczki do RPA.

środa, 5 czerwca 2013

Jak wybrać rower?

Kupno nowego roweru jest mniej skomplikowanym wydatkiem niż wybór samochodu, jednak i tu nie trudno o błąd. Zły zakup to nie tylko zbyt duża cena, ale także brak komfortu w użytkowaniu, a w skrajnym wypadku zagrożenie dla zdrowia i życia. Na co więc trzeba zwracać uwagę?


Jakość kosztuje
Przede wszystkim – wyżej wała nie podskoczysz. Nie może być tak, że rower „wszystko mający” kosztuje 500 złotych. Za tę cenę ciężko jest kupić najprostszy model renomowanego producenta! Używanie tego typu sprzętu grozi śmiercią i trwałym kalectwem, bo wątpliwa jest solidność właściwie wszystkich podzespołów, przede wszystkim hamulców „tarczowych”. Warto wiedzieć, że taki hamulec z odpowiednimi atestami sam kosztuje kilkaset złotych, a przecież to tylko jedna część!

Znać własne potrzeby
Warto przed zakupem przeanalizować kto, gdzie i przez ile czasu będzie rowerem jeździł. Generalnie najbardziej uniwersalny jest prosty rower górski, który dosyć komfortowo poradzi sobie w każdych typowych warunkach. Dla specjalnych zastosowań można kupić rower szosowy o leciutkiej konstrukcji i supercienkich kołach, miejski z koszem i bez przerzutek, czy też bardziej zaawansowanego górala. Należy pamiętać, że rower może kosztować niewiele mniej niż samochód, i naprawdę nie warto kupować nie wiadomo czego tylko po to, żeby się raz w miesiącu przejechać.

Cena zależy od podzespołów
Na finalną kwotę, jaką zapłacimy za rower składa się cena wszystkich elementów go tworzących. Do najważniejszych należą przede wszystkim hamulce i przerzutki. Z drugiej strony zbytnia oszczędność skieruje się przeciwko nam, gdyż użytkowanie najtańszych modeli przerzutek pozostawia wiele do życzenia.

A może używany?
Na Allegro czy w komisach znajdziemy dużo modeli rowerów używanych. Oczywiście, jak zawsze przy kupnie towaru z drugiej ręki pojawia się pewne ryzyko kupienie sprzętu wadliwego. Trzeba jednak pamiętać, że zadbana, kilkuletnia Merida czy Trek na pewno będą się spisywać dużo lepiej niż nowiutki, wszystko mający chińczyk.

wtorek, 4 czerwca 2013

Korzystne Zakupy - plany co do przyszłości bloga.

Długo zastanawiałem się nad przyszłością bloga Korzystne Zakupy, ten blog miał swoje dobre chwile, miał także swoje złe chwile, kiedy jego istnienie wisiało na włosku. Oczywiście wszelkie możliwe myśli z mojej strony zakładały kontynuację bloga w tej lub innej formie, w najgorszym możliwym scenariuszu moje odejście z bloggera/ew. zamianę go w funkcjonalne archiwum i moją migrację na inną platformę/adres w sensie co najmniej kontynuacji idei tego bloga.

W chwili obecnej jestem zdecydowany kontynuować Korzystne Zakupy w formie najbardziej zbliżonej do formy pierwotnej, tutaj na bloggerze. Miałem, poza wiadomymi sprawami, także trochę problemów technicznych z bloggerem - Google uznało, że mój nick nie spełnia regulaminu i zabanowało mnie - w tej chwili ban został zdjęty. W każdym razie rożne dziwne problemy mam nadzieję są za mną i mam nadzieję prowadzić dalej Korzystne Zakupy.

Robię eksperyment, włączam komentarze na blogu, bez moderacji, zauważyłem, że ostatnie komentarze moderowane są na wysokim poziomie, a liczba 'hejtów', bzdur i spamu doszła do akceptowalnego, minimalnego poziomu. Myślę, że wystarczy pilnowanie bloga i brutalne rozprawianie się z hejterami i spamerami, kiedy tylko ci wychylą nosy ze swoich nor. Normalni, kulturalni użytkownicy nie powinni mieć z tego powodu utrudnionej dyskusji.

Spam komercyjny wycinam bezwzględnie i z automatu już na wszystkich moich blogach. Tworzę je dla Was - Czytelników, a nie dla firm i wielkich korporacji. Jeśli te chcą korzystać z blogów za friko, spotykają się jedynie z moim bezwzględnym sprzeciwem. Blogom przyda się poważny, lepszy hosting z wszelkimi bajerami - natomiast nie widzę powodu, bym jeszcze przy tak dużym nakładzie pracy miał wyciągać na to dodatkowe pieniądze z domowego budżetu. Jeśli ktoś chce tu reklamować swoją firmę, musi mi dorzucić $ na eksperymentalne hostingi, domeny, płatne dodatki... a poza tym lubię dobre i drogie piwa, gdyby ktoś nie wiedział :P

Na dziś to tyle. Ciesze się, że generalnie na blog wróciła dobra atmosfera, spokój, komentarze na poziomie (mało, ale treściwie... bo nie zależy mi na komentowaniu, by komentować, ale na jakości właśnie).


Nie wszystko jest idealnie, są tu pewne braki (jestem tu teraz sam...), ale damy radę i będzie coraz lepiej :D

Pozdrawiam stałych i wiernych czytelników, którzy wytrwali do tej chwili. Postaram się dla was kontynuować dobry blog, pełen pozytywnej atmosfery i  rozrywki.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Czy jesteś za zakazem handu w niedziele? Autor wybiera się na zakupy w niedzielę o 23.00 i nagrywa dla Was podcast.

Absolutny debiut na blogu Korzystne Zakupy! Pierwszy raz w historii bloga publikujemy podcast.... Admin R-O przemawia ludzkim głosem...


Autor wypowiada się o potencjalnym zakazie zakupów w niedziele od strony klienta, osoby zatrudnionej w supermarkecie oraz z perspektywy marketingowca i biznesmena. http://rwks.wrzuta.pl/audio/ayZU12BdEDy/glos-0031


Zapraszamy do dyskusji, czekamy na wasze opinie :)